Właśnie utuliłam nasze Maleństwo do snu. I to jak... Długim
pocałunkiem w czółko. Misia to mały pieszczoch. Niesamowita jest
dla mnie jej potrzeba bliskości. Było tak od pierwszych godzin
życia. A gdy teraz zaczyna odpowiadać na moje gesty czułości, serce
wypełnia mi nieopisane szczęście i miłość przeogromna. Tak, jak
dzisiaj. Nie mogła usnąć. Wierciła się, kręciła, popiskiwała.
Głaskanie po główce i rączce, szeptanie do uszka nie przynosiło
efektu. Zamykała oczka i zaraz otwierała. I wtedy pocałowałam ją w
czółko. Zamknęła oczka. Odsunęłam głowę. Otworzyła. Pocałowałam raz
jeiszcze. To samo. Przytuliłam więc naszą Iskierkę delikatnie, ale
tak, by czuła się otulona moją bliskością. Przyłożyłam usta do jej
czółka i po prostu odpłynęła. Teraz śpi słodko i delikatnie sobie
pomrukuje, rozczulając Mamuśkę do granic możliwości. Kocham. Tak
mocno kocham. Z każdym dniem bardziej... Czy można bardziej?
:))
OdpowiedzUsuńZaraz po tym, jak opublikowałam post u siebie, wchodzę do Ciebie i buzia mi się cieszy!
OdpowiedzUsuńu mnie też o usypianiu :)
Pewnie dziś trudno Ci to sobie wyobrazić, ale można bardziej! Jutro się o tym przekonasz :)
Właśnie, jutro się o tym przekonasz. Ja też z każdym dniem pytam siebie czy można bardziej :) I Jest coraz bardziej, z dnia na dzień. Pozdrawiam zakochaną w małym Misiu mamę
OdpowiedzUsuńSłodzina, też bym się rozczuliła :)
OdpowiedzUsuńMozna bardziej... z miloscią do dziecka tak jest, im dalej w las tym więcej drzew.. z kazdym dniem, miesiącem kocha się i przywiązuje coraz bardziej.
OdpowiedzUsuń