Mam 1 miesiąc!
noszę ubranka w rozmiarze 56 i ważę około 3,700 kg,
uwielbiam kąpiele z Rodzicami, Tatuś podtrzymuje mi główkę i plecki, a
Mama trzyma mnie za rączkę,
uwielbiam też, gdy po kąpieli Tata masuje mi plecki, a Mama całe ciałko oliwką i całują moje stópki,
uwielbiam też, gdy po kąpieli Tata masuje mi plecki, a Mama całe ciałko oliwką i całują moje stópki,
uspokajam się patrząc na czarno-białe obrazki zrobione przez Mamę i
Tatę,
potrafię już skupić na krótko wzrok na przedmiotach i wodzić za nimi
oczkami,
mój najlepszy przyjaciel to smoczek, ale korzystam z niego tylko, gdy
mi smutno lub boli mnie brzuszek,
a gdy jestem szczęśliwa posyłam Mamie i Tacie delikatne uśmiechy ♥
a gdy jestem szczęśliwa posyłam Mamie i Tacie delikatne uśmiechy ♥
Nasza Myszka skończyła dziś pierwszy miesiąc, a ja nie wiem kiedy to się
stało, kiedy ten czas upłynął... bo czas pędzi nieubłaganie, a ja
staram się zapamiętać każdą chwilę spędzona z naszym Maleństwem.
Ostatnie były dla nas bardzo ciężkie. Zakrztuszenie,
pobyt Małej w szpitalu, po jej powrocie moje problemy z karmieniem
piersią, a jej z brzuszkiem po antybiotykach i mleku modyfikowanym, i w
związku z tym nieprzespane dnie i noce.
Teraz staramy się "wyjść na
prostą", ale nie
jest to łatwe, bo Mała ma straszne kolki, ja póki co nie mogę karmić jej
piersią, a w głowie kłębią się rożne myśli, złe wspomnienia. Staram się
wymazać je wszystkie... te gdy Mąż trzymał Misię wiatką
na rękach i robił wszystko, by złapała oddech, podczas gdy jej raczki i
nóżki stawały się coraz bardziej sine... te ze
szpitala, gdy ciągle zmieniali jej miejsce wkłucia wenflonu, krew na jej
śpiochach, gdy je sobie wyrywała, płacz w nocy, gdy mnie nie było
przy niej. Dlatego teraz tulę ją do siebie ile się tylko da i dużo do
niej
mówię, by czuła się bezpieczna, spokojna, kochana. A ona kiedy tylko
może leży sobie na moich piersiach i brzuchu, a na jej buźce maluje się
taki spokój, oddycha miarowo i co jakiś czas posyła mi przez
sen nieświadomy uśmiech...
Naprawdę słodka kruszynka :)
OdpowiedzUsuńKochana! :-)
OdpowiedzUsuńmała słodycz:)
OdpowiedzUsuństraszne chwile przeżyliście...współczuję...Trzymam kciuki, żeby już zawsze było dobrze:)
Piękna kruszynka i co za słodkie minki. ahh minki potrafią rozbroić każdego rodzica.
OdpowiedzUsuńDobrze, że jesteście już razem w domu i wszystko dobrze się skończyło...;) obyście nie mieli już nigdy więcej takich przygód.
Oj nie raz Maleńka doprowadzi was do szybszego bicia serca, szpital to najgorsza z możliwości...Bedzie rosła tak szybko, że nawet człowiek się nie odwróci, a już będzie wspominał jakim była słodkim berbeciem :) Niech rośnie zdrowo
OdpowiedzUsuńoj ja pamiętam jak wychodziłam dopiero z porodówki a tu już 1lutego roczek minął:) leci czas nieubłaganie. Dużo zdrówka dla kruszynki:)
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie http://magiczne-szydelkowanie.blogspot.com/
O tak, niestety czas tak szybko mija :(
OdpowiedzUsuńsłodkie są te jeszcze nie do końca świadome uśmieszki.Mijają szybko , jedna baba ma 8 lat, młodsza rok.Pielęgnuj te chwile. puszeczkowa, puszeczkadoherbaty.blogspot.com
OdpowiedzUsuńJest cudna! :)
OdpowiedzUsuńJakie fajne minki robi.. Przesłodka :)
OdpowiedzUsuńsłodka, sliczna kruszynka... mam nadzieję, ze zażegnacie wszystkie problemy i wyjdziecie na prostą! Swoje już przeszliscie, teraz może byc tylko lepiej! Ściskam kciuki*
OdpowiedzUsuńKochane, dziękujemy z Misią za wszystkie cudowne komentarze! :*
OdpowiedzUsuń